SPOTKANIE PO LATACH

SPOTKANIE PO 70-CIU LATACH.

Jak przewidywaliśmy, wtorkowe spotkanie z zaproszonym gościem było nie tylko pasjonujące, ale zakończyło się nieoczekiwanym, i niezwykłym happy endem. Ale po kolei.

Jak pamiętamy, tym niezwykłym, niebanalnym naszym gościem był Prezes Dolnośląskiego Okręgu Światowego Związku Żołnierzy AK płk Ryszard Filipowicz. Jak sam się określa : rodowity (1929) wilnianin, a od r. 1945 wrocławianin, który jest jego drugą małą ojczyzną. W skrócie przedstawił nam swoją drogę życiową, udział w czasie wojny jako młodocianego żołnierza AK, Związek Żołnierzy AK, by następnie dokładnie i barwnie opowiedzieć o jego zamiłowaniu do lotnictwa, które zakiełkowało jeszcze w Wilnie, po locie na RDW-8 na wileńskim lotnisku na Porubanku. Szkolenie szybowcowe rozpoczął już we Wrocławiu na Gądowie Małym kursem teoretycznym pod okiem inż. pilota Stanisława Gaca w asyście serdecznego wilnianina Bolusia Kochanowskiego , bożyszcza pań Mariana „Pedro” Wiśniewskiego, czy Tadeusza Skałackiego. Od czerwca dostaje się do szkoły latania w Ligotce Dolnej.

Nie sposób wymienić i opisać tak bardzo nas historycznie interesujących szczegółów dalszej kariery lotniczej pana Ryszarda, ale zbliżamy się do tajemniczego tytułu „Spotkanie po 70 latach”. Otóż pan Prezes nie zapomniał i opowiedział nam swoją niemiłą przygodę, kiedy to na Gądowie, tuż po starcie za samolotem rozbił kompletnie ‘Jeżyka” na którym wystartował do lotu na termice. Powodem wypadku było niepodłączenie napędu steru wysokości, podczas montażu szybowca, który to montaż, jako prawidłowy, został odebrany i wpisany przez IKCSP, wtedy jeszcze Okręgu Gdańsk. A przede mną, również na Jeżyku, do wspólnego lotu wystartował kolega Majnusz. Od tamtego czasu nie miałem już z nim żadnego kontaktu. W tym momencie niżej podpisany informuje, że po 70-ciu latach, jest niesamowita okazja spotkania się oko w oko z przyjacielem, Herbertem. Spotkanie zostało skwapliwie i wielokrotnie obfotografowane przez kolegów. Herbert przypomniał sobie ten lot, kiedy to nie doczekawszy się w powietrzu partnera, samotnie odleciał na bardzo udany przelot.

Pytań, dyskusji, wspomnień nie było końca: każdy miał coś do dodania, uzupełnienia czy zapytania, które tu przeważały. A wszystko to pan Ryszard dokładnie opisuje (wraz z unikalnymi zdjęciami) w książce pt. „ Z Rozstrzelanego Miasta”. Nie można pominąć zdarzenia, że z radością, gościliśmy kilka osób z zaprzyjażnionego LZNu Psie Pole.

Edward S.

Aktualności

Linki

« powrótΛ do góryStrona główna